Moje życie od zawsze związane jest z muzyką - przyznaje pan Wiesław. Od szóstego roku życia gra na akordeonie, kształcił się muzycznie, potem przez wiele lat grywał na weselach i zabawach z różnymi zespołami i w różnych składach. Ostatnio ziściło się marzenie jego życia - stworzył trio akordeonowe, które nagrało płytę.
Nie darowałbym sobie nigdy
O udziale w eliminacjach do turnieju "Jaka to melodia?" myślał od dawna. Świat muzyki rozrywkowej lat 60-tych, a w eliminacjach z lat 70-tych nie ma dla niego tajemnic.
- Nikt nie zagnie mnie z The Beatles, Elvisa Presleya, Niemena czy Abby. Ostatecznie do udziału w teleturnieju zachęciła mnie żona, mówiąc, że powinienem spróbować, bo inaczej nigdy sobie tego nie daruję - mówi pan Wiesław.
Eliminacje odbyły się w październiku w Telewizji Białystok. Kandydatów do udziału w programie przesłuchiwał Robert Osama i towarzysząca mu asystentka. Nieoficjalnie wiadomo, że na 167 osób pan Wiesław był siódmy.
- Podszedłem do tego na luzie, dlatego awans do programu był dla mnie dużym zaskoczeniem - zapewnia.
Nie przygotowywałem się szczególnie
- Znam muzykę z lat mojej młodości, ale nowsze utwory potrafią sprawić trudność - przyznaje pan Wiesław. Mimo to nie przygotowywał się specjalnie do udziału w "Jaka to melodia?", gdyż wyznaje zasadę, że piosenek nie można się nauczyć. To są lata słuchania muzyki. Sama wiedza w programie również nie jest gwarancją sukcesu. Ważne jest radzenie sobie ze stresem, dobry refleks i co najważniejsze - łut szczęścia.
Na bezludną wyspę zabrałbym akordeon
Oglądaj
Przewidywany czas emisji programu "Jaka to melodia", w którym uczestniczył Wiesław Nowosielski to środa, 27 lutego, godz. 18.00
Kilka koszul na zmianę i obowiązkowo akordeon. To musiał zabrać ze sobą na nagranie programu zawodnik z Czarnej. W ankiecie pan Wiesław wpisał, że na bezludną wyspę zabrałby ze sobą akordeon i to zainteresowało jurorów. Zażartowali nawet, że słusznie, bo instrument się "nie kłóci". Kazali też przygotować melodię do zagrania przed kamerami.
- Wybrałem "A wszystko te czarne oczy" - tłumaczy pan Nowosielski. - Nie wiadomo jednak, czy to wyemitują, bo czas programu jest ograniczony.
Takiego stresu w życiu nie przeżyłem
Woronicza 17, blok F, studnio nr 5. Z pozoru nic nadzwyczajnego, najwyżej 100 metrów kwadratowych, bez ładnej podłogi, scenografia z plastiku i luster. I nagle okrzyk: Kamera, akcja i… zaczyna działać magia telewizji.
- Całkowity paraliż, stres nieporównywalny z żadnym innym. W pewnym momencie człowiek zastanawia się, jak się nazywa i jak się tu znalazł - mówi pan Nowosielski.
W końcu jest oswojony z publicznością, przecież ponad 30 lat grywał przed nią na różnych imprezach. Jednak w studio przed reflektorami i kamerami wszystko działa inaczej.
- Znałem tytuły większości utworów, ale liczy się refleks, inny byli szybsi - mówi nie bez żalu. - Ale i tak uważam, że sam udział w programie to mój wielki sukces. Przynajmniej udało mi się na wizji w rozmowie z Robertem Janowskim zareklamować płytę tria akordeonowego i Czarną Białostocką. I przywiozłem kuferek ze słodyczami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?